Copyright © 2016-2020 Wolne Miasto Siemianowice 

Designed by DronAir.pl

Stowarzyszenie Wolne Siemianowice

To źródło aktualnych i często niewygodnych faktów o Twoim mieście pomijanych przez inne media. Codzienna dawka świeżych informacji z kategorii: społeczne, gospodarka, polityka, sport, kultura i inne. Felietony i ciekawostki z miasta i okolic czyli cykl "U nas w ogródku..." oraz "Co za miedzą piszczy.."

Skład Redakcji:

Redaktor Naczelny: Janusz Ławecki

Redaktorzy:

 

Skład Redakcji:

Redaktor Naczelny: 

Janusz Ławecki

Redaktorzy: 


Korzystanie z portalu oznacza akceptację Polityka Cookies.

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

 

 

WOLNE MIASTO SIEMIANOWICE

FAKTY I WYDARZENIA Z REGIONU

Artykuły


 

PUBLIKACJE

GALERIA

19 stycznia 2017

Zaczęło się niewinnie. 7-letnią córkę Pani Katarzyny zaczął męczyć chroniczny katar. Diagnoza – alergia. Nie ustalono tylko do końca na co. Kilka miesięcy później pojawił się kaszel, potem nagłe napady duszności. Nie pomogły leki ani odczulanie. Stan Julki pogarszał się. Podobne objawy pojawiły się także u jej starszego brata. W niedługim czasie rozwinęły się w astmę. Tego dnia Julka była pod opieką babci. Nagle zaczęła się dusić, upadła, przestała oddychać. Wezwane pogotowie przystąpiło natychmiast do reanimacji. Dziecko zabrano do szpitala. Po kilku dniach postawiono diagnozę – niewydolność serca. Skąd u 11-latki tak ciężkie schorzenie? Zaczęły się poszukiwania. Jednak nikt z najbliższej rodziny nigdy nie miał problemów z sercem. Nikt nie cierpiał też na astmę.

 

 

Przyczynę wskazał lekarz pogotowia, który niebawem dostał zgłoszenie o kolejnym ataku Julki. Cichy zabójca czaił się w kącie dziecinnego pokoju. Był tam i czekał od kiedy się tu wprowadzili. Do życia zaś powołały go władze miasta zaniedbując wielokrotnie zgłaszany problem dziurawego dachu i gnijącej rynny.

Występuje pod wieloma postaciami i niejedno ma imię, większość mieszkańców starych kamienic zna go jednak nie od dziś i określa potocznym mianem „grzyb”. Przykład p. Katarzyny, pokazuje że to najstarsze udomowione przez człowieka „zwierzę” ,mimo iż tak niebezpieczne, wciąż zamieszkuje z nami. Tak nam spowszedniało, że często nawet nie zwracamy na nie szczególnej uwagi. Jest uciążliwe ale tolerujemy to bowiem „cóż można poradzić?” W wielu przypadkach rzeczywiście nie istnieje panaceum na tę zarazę. Tam, gdzie pod fundamenty podchodzi woda szanse na wygranie z grzybem są praktycznie zerowe. Są jednaknak i u nas z tym samym problemem na co dzień stykają się mieszkańcy głównie mieszkań parterowych całej ul. Parkowej, Śmiłowskiego, Powstańców, Świerczewskiego, Pszczelniczej, Mickiewicza,  Michałkowickiej, Kołłątaja, Kościelnej, Kościuszki, Sienkiewicza, Waryńskiego,  Sobieskiego,  Hutniczej, Bytkowskiej, Krupanka, starszej części K. Paryskiej, Kapicy oraz 1-go Maja,  a także części ul. Wiejskiej i pewnie wielu innych, których tu nie wymieniłam, bo nie mam takiej wiedzy. Nie bagatelizujmy zatem problemu i zanim powiemy, że nic nie da się zrobić, spróbujmy chociaż zdiagnozować, z czego zagrzybienie w naszym mieszkaniu wynika. Być może sprawa nie jest beznadziejna i naprawiając rynnę czy dach pozbędziemy się naszego uciążliwego „sublokatora”.

 

 

Laura M

• Zabójca z dziecinnego pokoju